Więcej

    Stefan Łaszewski i Józef Iwicki – dwa oblicza pomorskiego patriotyzmu

    Dla tej, co nie zginęła.
    Stefan Łaszewski i Józef Iwicki
    – dwa oblicza pomorskiego patriotyzmu

    Bo wciąż na jawie widzę
    I co noc mi się śni,
    że TA CO NIE ZGINĘŁA,
    wyrośnie z naszej krwi.
    Edward Słoński

    Cytat z wiersza Edwarda Słońskiego ma przywołać  fakt ofiary złożonej przez Polaków, którzy przez pokolenia śnili o wolnej Polsce. Polsce, która nie zginęła. I która wyrosła jeżeli nie tylko z męczeńskiej krwi  uczestników zrywów narodowych i wojen, ale także z mozolnej, systematycznej działalności społecznej i politycznej skierowanej przeciwko zaborcy na rzecz niepodległości, czy wreszcie z autentycznej troski o losy Ojczyzny. I takie niemartyrologiczne, ale pełne oddania Polsce dwa życiorysy pomorskie chcę Państwu zaprezentować. Życiorysy pomorskie, z Pelplinem w – bardzo istotnym – tle.

    Życiorys pierwszy. Stefan Łaszewski – pierwszy wojewoda pomorski w II Rzeczypospolitej.

    Urodził się 8 stycznia 1862 r. w Brąchnówku k. Chełmży w rodzinie ziemiańskiej, z rodziców Juliana i Emilii zd. Prądzyńskiej. Ojciec był działaczem narodowym i posłem do sejmu pruskiego. Młody Stefan miał godny wzorzec obywatelskiej, patriotycznej postawy. Nie dziwi więc, że ojciec wybrał dla niego pelplińskie Collegium Marianum, tym bardziej, że po śmierci żony przybył z kilkorgiem swoich dzieci do Pelplina, gdzie wtedy mieszkała siostra jego żony – wielce zasłużona dla krzewienia polskiej kultury na Pomorzu –  Klementyna Łaszewska. Młody Stefan uczęszczał w latach siedemdziesiątych XIX w. do tej pelplińskiej Alma Mater. Później przenosi się do gimnazjum w Chełmnie. Idąc śladami ojca już w czasach szkolnych podjął działalność patriotyczną. W Chełmnie działa w konspiracyjnym Towarzystwie Filomatów. Po otrzymaniu świadectw maturalnego w 1882 r. wyjeżdża na studia prawnicze do Wrocławia, a później Berlina i Lipska. W czasie studiów jest członkiem i bibliotekarzem Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego, którego praktycznym zadaniem było budzenie i ugruntowanie tożsamości narodowej polskich studentów. *** Po skończonych studiach rozpoczyna pracę w sądownictwie. Najpierw w Berlinie, później zaś w Wejherowie.  W 1892 r. osiedla się w Grudziądzu i rozpoczyna praktykę adwokacką. Wielokrotnie podejmuje się obrony politycznych i narodowych interesów Polaków, zagrożonych ze strony władz pruskich. Staje się jednym z czołowych działaczy polskiego ruchu narodowego i społeczno-politycznego. Imponująca jest lista organizacji i stowarzyszeń, w których działał, a niektóre współtworzył. I atak na przykład walnie przyczynił się do powstania w 1911 r. Domu Polskiego „Bazar”, stanowiącego główną ostoję polskości w Grudziądzu.

    Był ściśle związany z działalnością Kościoła na Pomorzu (w granicach ówczesnej diecezji chełmińskiej).  W latach 1897-1914 wygłaszał odczyty nt. nauki społecznej Kościoła. Jego prelekcje miały związek z  ogłoszoną w  1891 r. przez papieża Leona XIII encykliką Rerum novarum.  Już w niepodległej Polsce, w czasie działalności w naczelnej administracji sądowej w Warszawie,  należał do współorganizatorów Ligi Katolickiej.

    Nie stronił od działalności sensu stricte politycznej. Zasiadał w polskim  powiatowym i Centralnym Komitecie Wyborczym na Rzeszę Niemiecką. Przez ludność kaszubską z okręgu pucko-kartusko-wejherowskiego wybrany został posłem do Reichstagu. W parlamencie Rzeszy Niemieckiej zasiadał w latach 1912-1918. W latach 1917-1918 był wiceprezesem parlamentarnego Koła Polskiego.

    Od 1916 r. należał do tajnego Komitety Międzypartyjnego w Poznaniu. Na odbywającym się w grudniu 1918 r. Sejmie Dzielnicowym wybrany zostaje członkiem Naczelnej Rady Ludowej. Kierował gdańskim Podkomisariatem NRL dla Prus Zachodnich. Zaangażował się w tym czasie w powstanie konspiracyjnej Organizacji Wojskowej Pomorza. Po podpisaniu traktatu wersalskiego – z upoważnienia Naczelnej Rady Ludowej – prowadził rozmowy z rządem niemieckim w sprawie przejęcia Pomorza przez władze polskie.

    Dekretem naczelnika państwa z 7 lutego 1919 r. został posłem na Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej. Należał do klubu Związku Ludowo-Narodowego, którego był jednym z liderów na Pomorzu. 19 października 1919 r. zostaje powołany na stanowisko wojewody pomorskiego. Początkowo urzęduje w Poznaniu. W styczniu 1920 r. siedziba wojewody zostaje przeniesiona do stolicy województwa pomorskiego, czyli Torunia. Tworzył zręby administracji państwowej na Pomorzu, powoływał starostów i burmistrzów, zorganizował urząd wojewódzki. 10 lutego 1920 r. w Pucku witał Wojsko Polskie pod wodzą gen. Hallera i przedstawicieli rządu polskiego w czasie symbolicznej uroczystości zaślubin Polski z morzem.

    W lipcu 1920 r. przenosi się do Warszawy, gdzie zostaje powołany na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. Ten awans ma także kontekst polityczny. Wojewoda Stefan Łaszewski został odwołany wskutek nacisków Narodowej Partii Robotniczej, najsilniejszego wówczas stronnictwa politycznego na Pomorzu. W 1922 r. powstaje Naczelny Trybunał Administracyjny, którego Stefan Łaszewski zostaje pierwszym prezesem.

    Zmarł 20 marca 1924 r. w Warszawie. Zgodnie ze swoją wolą pochowany został na cmentarzu parafialnym w Pelplinie.

    Życiorys drugi – osoby zapewne mniej znanej, reprezentującej pokolenie urodzonych w ostatniej dekadzie XIX w., a więc tych, którzy w dorosłe życie wchodzili w czasie, kiedy Polska wyłaniała się z pożogi i bitewnych pyłów I wojny światowej. Kiedy powstawała z martwych. I kiedy na powrót włączono do niej Pomorze. Józef Iwicki – student Politechniki Gdańskiej (wtedy Technische Hochschule), żołnierz pruskiej armii śniący w okopach I wojny światowej o wolnej Polsce, a w 1920 r. tej Polski broniący przed bolszewikami i w końcu w 1939 r. osadzony przez Niemców w obozie koncentracyjnym w Dachau.Józef Iwicki – młodszy od Stefana Łaszewskiego o całe pokolenie – urodził się w Człuchowie w 1891 r. w rodzinie tamtejszego sędziego Jana Iwickiego, który był jednym z ostatnich Polaków pełniących obowiązki sędziego na germanizowanym Pomorzu. Podobnie jak wspomniany Stefan Łaszewski studiował prawo na uniwersytecie we Wrocławiu. Na tej uczelni aktywnie działał – także jak Stefan Łaszewski – w wspomnianym już Towarzystwie Literacko-Słowiańskim. Mały Józef stracił ojca, gdy miał dwa lata. Nie mógł go więc pamiętać. Wielki wpływ na kształtowanie jego osobowości miała natomiast matka Irena z Czerlińskich – córka dzierżawców niewielkiego majątku ziemskiego na Kaszubach. Wychowana w duchu patriotyzmu i polskiej odrębności narodowej, absolwentka Wyższej Szkoły Żeńskiej w Poznaniu i szkoły sióstr Sacre Couer we Lwowie, młodo owdowiawszy, zajęta była wychowaniem trojga dzieci.   W Pelplinie pojawia się z nimi w 1902 r. Tutaj pozostanie już do śmierci w 1957 r. Jest nauczycielką muzyki, w czasach zaborów uczy ponadto języka polskiego. Swojego młodszego syna Józefa posyła do Collegium Marianum. Sama zaś – o czym wspominał jej syn – uczestniczyła w obchodach polskich rocznic narodowych, świętowanych w salach pełnych rozentuzjazmowanych Polaków, często zresztą przerywanych przez pruskiego żandarma. Jej konsekwentnie patriotyczna postawa widoczna była chociażby w tym, że odbiór renty po mężu podpisywała nazwiskiem Iwicka, chociaż pruski kasjer ustawicznie upominał ją, aby używała formy Iwicki. To upór do utrzymania polskiej końcówki własnego nazwiska traktowała jako swoją małą prywatną wojnę o utrzymanie polskości, był emblematem jej patriotyzmu. Józef Iwicki w 1909 r. kończy sześcioletnią naukę w pelplińskim progimnazjum, w którym panował także duch narodowy i wyjeżdża do gimnazjum w Wejherowie, gdzie w 1912 r. otrzymuje świadectwo maturalne. W tym samym roku zostaje studentem Politechniki Gdańskiej. W niemieckiej  wówczas uczelni zdobywa nie tylko wiedzę techniczną, ale uczestniczy w tajnych kompletach samokształceniowych o charakterze patriotycznym.

    Wojna przerywa jego studia. W 1914 r. zostaje zmobilizowany do armii pruskiej. Walczył głównie na froncie zachodnim, większą część wojny spędził w okopach we Flandrii, walczył również we Francji. Bardzo krótko natomiast na froncie wschodnim w Galicji. W latach 1914-1918 pisze do swojej matki w Pelplinie ponad trzysta listów. Są one swoistym diariuszem, ukazującym przebieg działań wojennych, chociaż Iwicki – ze względu na adresatkę listów – unika ukazywania drastycznych scen, jakimi naznaczone było życie na wojnie. Wypływa z nich wielka miłość synowska. Widać, jakim szacunkiem  darzył swoją matkę. Te listy ponadto, a może przede wszystkim – jak trafnie zauważa ich edytor Adolf Juzwenko – są „dokumentem (…) ilustrującym świadomość polityczną i narodową młodego Polaka, ukształtowaną na Pomorzu, wchodzącego w skład germanizowanego przez Niemców zaboru pruskiego”[1]. Iwicki zmuszony – jak wielu jego rówieśników – do walki w obcej mu  armii i wypełniania żołnierskich obowiązków myślał o klęsce Niemców i odrodzeniu Polski. Listy te wydane zostały w 1978 r. w doskonale przygotowanej edytorsko książce w zasłużonym dla polskiej kultury wydawnictwie „Ossolineum”. Tytuł książki „Z myślą o Niepodległej” oddaje  charakter listów. Będących – jak już wspomniano – świadectwem ducha patriotyzmu, ale także trafnych komentarzy i analiz politycznych.

    Po powrocie z wojny Iwicki nie zagrzewa długo miejsca w Pelplinie. Wzywa go Ojczyzna, o której tak wiele pisał do swojej matki. Wstępuje do Organizacji Wojskowej Pomorza, której współzałożycielem był Stefan Łaszewski. I tu krzyżują się drogi obu bohaterów mojego dzisiejszego przedłożenia. mojego

    * * *

    Co różni tych dwóch ludzi, których życiorysy związane są z dziejami Pomorza (w tym Pelplina) i całej Polski?

    Reprezentują różne pokolenia (Łaszewski urodzony w 1862 r., zaś Iwicki 1891 r.); na progu niepodległości Polski i powrotu Pomorza w granice Rzeczypospolitej Łaszewski – bez mała sześćdziesięciolatek z ogromnym bagażem doświadczeń zawodowych i wynikających z zaangażowania  w życie polityczne i społeczne – jest jednym z aktywnych kreatorów powstającej jak Feniks z popiołów polskiej państwowości, zaś niespełna trzydziestoletni Iwicki, któremu wojna zabrała kilka lat studiów wkracza dopiero w dorosłe życie, ale w okolicznościach znowu niezwykle dramatycznych: nie od razu kończy studia, najpierw musi wypełnić obowiązek wobec ojczyzny, walcząc z napierającym od wschodu wrogiem. Może spotyka tam Franciszka Ksawerego Czarneckiego, syna właściciela ziemskiego z Wielkiego Garca, który jako osiemnastolatek bierze udział w powstaniu wielkopolskim, a jako dwudziestolatek ginie w froncie wojny z bolszewikami. To jeden z wielu cichych i zapomnianych bohaterów, którzy oddali życie dla Tej, co nie zginęła.

    Łaszewski umiera w marcu 1924 r., a więc w pierwszych latach budowania, a może lepiej scalania odradzającego się państwa polskiego, Iwicki po powrocie z frontu wojny polsko-bolszewickiej i skończeniu studiów na Politechnice Gdańskiej w 1923 r. udał się na Śląsk i tam  jako inżynier budowy maszyn rozpoczął pracę w Piotrowickiej Fabryce Maszyn, z czasem zostając jej dyrektorem i przyczyniając się do jej znacznego jej rozwoju.

    Łaszewski siłą rzeczy był zajęty polityką, zarówno w czasie zaborów, jak i w odrodzonej Polsce, był homo politicus, był – użyjmy tej metafory – aktorem na politycznej scenie, czego nie można powiedzieć o Iwickiem., który był raczej obserwatorem (dodajmy: inteligentnym i dociekliwym) politycznego teatru, świadkiem wielkiej historii. O takich jak on napisze później poeta spełniającej się Apokalipsy Krzysztof Kamil Baczyński: „Historia gnie nas i łamie”. Nigdy nie należał do żadnej partii politycznej. Raz tylko, ale za to w sposób deklaratywny zostaje świadomym  uczestnikiem historii: kiedy w lutym 1919 r. wstępuje do Organizacji Wojskowej Pomorza, a kilka miesięcy później podejmuje służbę w  polskiej armii, w 1920 r. bierze udział jako dowódca kompanii saperów kolejowych w wojnie polsko-bolszewickiej. Historia dosięgnie go raz jeszcze: jesienią 1939 r. Niemcy aresztują go i osadzają w KL Dachau. Szczęśliwie – wraz z żoną – wydostaje się z obozu. W 1945 r. wraca na stanowisko dyrektora fabryki w Piotrowicach. W czasach stalinowskich zwolniony ze tego stanowiska. Zatrudniony został w Przedsiębiorstwie Montażowym Urządzeń Górniczych, skąd w 1960 r. przeszedł na emeryturę.

    Co ich łączy?

    Przede wszystkim sposób rozumienia obowiązków wobec Ojczyzny, służby społecznej, obaj wyrośli w rodzinach o patriotycznych tradycjach (chociaż Stefan Łaszewski pochodził z zasiedziałego ziemiaństwa, a dziadek Józefa Iwickiego był chłopem z Lubiewa k. Tucholi), obaj ukształtowani byli przez typowy dla pozytywizmu praktycyzm i afirmację pracy organicznej, obaj mieli świadomość, że bezwzględnie konieczne są codzienne zmagania o prawo bycia Polakiem, ale też obaj byli wychowani w przekonaniu o tym, że istota patriotyzmu tkwi w przywiązaniu do polskiej tradycji niepodległościowej.

    Nie byli rodowitymi pelplinianami, spędzili tutaj czas dzieciństwa i wczesnej młodości, obaj uczyli się w Collegium Marianum, należą więc do znakomitego grona wychowanków tej szkoły, nazywanej nie bez kozery kuźnią polskości,

    Żaden z nich w jakiś szczególny sposób nie podkreślał swoich związków z naszym miastem, ale Józef Iwicki często w swoich listach do matki pytał o to, co dzieje się w Pelplinie; zaś Stefan Łaszewski  zdecydował, aby miejscem jego spoczynku został Pelplin. Właśnie Pelplin, a nie np. Toruń czy Warszawa, w której spędził ostatnie kilka lat życia.

    Natomiast Stefana Łaszewskiego i ojca Józefa Iwickiego łączy to, że obaj byli sędziami i obaj skończyli prawo na tym samym uniwersytecie i to, że w czasie studiów należeli do tego samego stowarzyszenia, które kształtowało uczucia patriotyczne.

    Stefan Łaszewski i Józef Iwicki – przedstawiciele pomorskiej inteligencji, która sto lat temu kształtowała oblicze II Rzeczypospolitej Polskiej. Inteligencji, która swą działalność związała ze sprawą wolności, niezależności i rozwoju Ojczyzny. Inteligencji, która – nie używając zbyt wielu patetycznych słów – naznaczała swoje życie patriotyzmem.

    Opracował Bogdan Wiśniewski

    BIBLIOGRAFIA

    Bączkowski K., Wojewodowie pomorscy, „Litery” 1968/1..
    Borzyszkowski J., Józef Iwicki, „Pomerania”1989 nr 1, s.24-25.
    Borzyszkowski J., Z myślą o Niepodległej – zanim wybuchła Polska, „Pomerania” 1979 nr 1, s. 13-15.
    Borzyszkowski J.,Z myślą o Niepodległej, „Pomerania” 1986 nr 12, s. 13-15.
    Juzwenko A., Słowo wstępne, W: Iwicki J., Z myślą o Niepodległej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 5-16.
    Kto był kim w Drugiej Rzeczypospolitej, pod red. Jacka M. Majchrowskiego, Warszawa 1994, s. 171
    Rafiński S., Pierwszy wojewoda pomorski II Rzeczypospolitej dr Stefan Łaszewski, „Pomerania” 1980/6.
    Słownik biograficzny katolicyzmu społecznego, pod red. Ryszarda Bendera, t. 2, Lublin 1994, s. 97-98
    Szwoch R., Słownik biograficzny Kociewia, t.2, Starogard Gd.2065, s. 93-95.
    Szwoch R., Słownik biograficzny Kociewia, t.3, Starogard 2008, s.139-142.

    Referat wygłoszony 31.01.2020 r. w czasie konferencji popularnonaukowej z okazji 100. rocznicy powrotu Pelplina i Pomorza do Polski.

    [1]Por. Adolf Juzwenko, Słowo wstępne, w: Józef Iwicki, Z myślą o Niepodległej, Wrocław-Warszawa-Kraków – Gdańsk 1978, s. 13.

    1 KOMENTARZ

    1. Irena Iwicka z domu Czarlińska, córka Walerii i Rudolfa Czarlińskich, urodzona w 1866 r. w Człuchowie, zmarła w 1957 r. w Pelplinie – autorka Maleńkiego Pamiętniczka, w którym opisała kilka lat z życia rodziny Czarlińskich, opublikowanego w 1978 r. na łamach czasopisma Pomerania nr 3. https://bibliotekacyfrowa.eu/Content/2609/image001.pdf

      Matka Józefa Iwickiego (autora książki z Myślą o Niepodległej), Jana Iwickiego (uczestnika 3 wojen) i Marii Iwickiej (pracowała w pelplińskiej cukrowni). Irena Iwicka była nauczycielką muzyki i języka polskiego, współpracowała z lokalnym pismem Pielgrzymem i z dodatkiem Krzyż.
      Od 1902 r. mieszkała z dziećmi w Pelplinie. W czasie i po wojnie mieszkała w budynku przy Pl. Wolności nr 3 na pierwszym piętrze razem z córką Marią Iwicką i siostrą Kamilą Czarlińską, która prowadziła ich kobiece gospodarstwo (obie również pochowane na pelplińskim cmentarzu). Irena Iwicka została pochowana w „ukochanym Pelplinie” na cmentarzu parafialnym w Sektorze H.
      Prawnuczki z linii Jana Iwickiego nadal pamiętają o nich.

    Zostaw komentarz

    Proszę wpisz komentarz!
    Proszę wpisz nazwę użytkownika

    Zobacz też

    Skip to content